Polonês é preso acusado de estuprar filha durante seis anos

Polonesa que teria sofrido abusos denuncia o pai em entrevista a jornal

A.B., de 21 anos, relata ter sido tratada 'como um pedaço de carne'.
Acusado de seqüestro e estupro, pai da garota está preso.

Da EFE, em Varsóvia

A jovem polonesa A.B., cujo pai foi detido acusado de a ter mantido trancada e de ter abusado sexualmente dela durante os últimos seis anos, em uma relação de incesto da qual teriam nascido duas crianças, revelou nesta terça-feira (9) à imprensa que foi tratada como uma escrava por ele.

"Ele me dizia que tinha direitos sobre mim e ameaçava matar minha mãe e meu irmão pequeno se eu não o deixasse fazer (o que queria)", afirma a jovem, que atualmente tem 21 anos, em entrevista publicada hoje pelo jornal "Fakt", na qual reconhece que, durante todo este tempo, se sentiu "como um pedaço de carne".


Foto: Reuters
Policiais retiram de tribunal o polonês acusado de ter estuprado a própria filha durante seis anos. (Foto: Reuters)

"Antes, era uma menina feliz, com sonhos, com esperança, como qualquer adolescente, queria continuar meus estudos e, um dia, sair do campo", diz.


A mãe de A. sabia de tudo o que acontecia em casa todo o tempo, desde a primeira vez que o marido decidiu exercer "seus direitos" sobre a menina, noite na qual entrou no quarto da jovem para "ouvir um pouco de música", acrescenta.


"No início, pensei que fosse uma brincadeira, uma bobagem do meu pai, mas depois me machucou, me amarrou, me apertou o corpo com uma das mãos, enquanto a outra arrancava minha calcinha", lembra A., que diz ter vivido "no inferno" durante seis anos.


"Minha mãe me dizia que escaparíamos, se divorciaria, que tudo acabaria bem, que seguiríamos em frente sozinhas, mas papai era forte demais e nunca permitiu isso", diz a jovem ao jornal.


"Claro que sabia que tudo estava mal, mas o que podia fazer? Ele me ameaçava, por isso nunca disse nada e fiquei calada. Tinha medo", disse a mãe à imprensa, enquanto se mantinha atrás da porta de casa.


O calvário de A. começou quando ela tinha apenas quinze anos e seu pai a trancou em um quarto de casa, onde a porta não tinha trinco e era impossível fugir.


A partir daquele momento, de acordo com as primeiras investigações, o homem começou a manter regularmente relações sexuais com a filha, das quais teriam nascido duas crianças, uma em 2005 e outra em 2007, que foram dadas para a adoção por ordem do próprio pai e contra a vontade da mãe.




http://www.efakt.pl/

Groził, że mnie zakatuje!

Oto ofiara polskiego Fritzla

http://www.efakt.pl/wydarzenia/artykul.asp?artykul=36012


09.09.2008, 03:15

Alicja B. (21 l.) siedzi skulona na starej wersalce. Nerwowo pociera dłonie. W jej oczach widać strach. Odbija się w nich całe piekło, jakie przez sześć lat przeszła

Autor:  Czarek Klimaszewski/ Glos Siemiatycz

– Miałam piętnaście lat, kiedy tata zgwałcił mnie po raz pierwszy – zaczyna wstrząsającą opowieść. Mieszkaliśmy w małej miejscowości Pasikurowice na Dolnym Śląsku: tata, mama Teresa i młodszy braciszek Janek. W domu nigdy się nie przelewało. Rodzice prowadzili jednak warsztat blacharsko-lakierniczy. I jakoś sobie radziliśmy. Było co włożyć do garnka. Zanim tata zrobił mi to po raz pierwszy, byłam wesołą dziewczyną. Jak każda nastolatka miałam marzenia.

Skończyłam właśnie gimnazjum. Chciałam uczyć się dalej. A potem wyrwać się ze wsi. Zacząć samodzielne i lepsze życie... Ojciec miał jednak inne plany wobec mnie. Uznał, że moja edukacja jest już zakończona. Że przestałam już być dzieckiem. Że jestem już gotowa, by wejść w dorosłość. Zaczęło się niewinnie. W kółko powtarzał, że jestem tylko jego. I że z nikim nie zamierza się mną dzielić. Gdy to mówił, w najgorszych snach nie przypuszczałam, co mnie czeka. Nie sądziłam, że mówi o mnie jako o swojej kobiecie. Przecież to był mój tata!

Był wieczór. Jak każdy. Ojciec przyszedł do mojego pokoju. Powiedział mamie, że chce posłuchać ze mną muzyki. Zamknął za sobą drzwi. I stanął nade mną. Nigdy nie zapomnę jego szyderczego uśmiechu. Przestraszyłam się. A on wydał rozkaz. – Rozbieraj się! Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Uśmiechałam się głupio. Z niedowierzaniem. Miałam nadzieję, że to żart. Bardzo głupi żart. Ale on chwycił mnie mocno za ręce. Rzucił na wersalkę. Uciskał łokciem moją szyję. Tak mocno, że nie mogłam oddychać. Drugą ręką zdarł ze mnie majtki. Zgwałcił. Bardzo bolało. Leciała mi krew.

Miałam wrażenie, że ta potworność trwa całe wieki. Brzydziłam się go. Brzydziłam się siebie... Kiedy zrobił swoje, powiedział, że jeśli komuś o tym opowiem, to zrobi mi jeszcze większą krzywdę. Nie pisnęłam nikomu ani słówkiem. Byłam przerażona. I zawstydzona. Ale ten bydlak i tak po kilku dniach przyszedł do mojego pokoju. Zrobił mi to jeszcze raz. To było obrzydliwe! Tym razem groził, że jeśli puszczę parę z ust, zabije mnie, matkę i mojego młodszego braciszka. Nie byłam w stanie znieść tego, co ze mną wyprawiał. To było takie obrzydliwe.

Poskarżyłam się mamie. Ona wściekła się na ojca. Zrobiła mu wielką awanturę. A on ją pobił. Mama postanowiła, że się z nim rozwiedzie. Obiecała mi, że razem z bratem uciekniemy jak najdalej od niego. Że będę bezpieczna. Ale skończyło się na słowach. Ojciec szybko zastraszył matkę. Wybił jej z głowy pomysł o rozwodzie. Od tamtej pory przychodził do mojego pokoju regularnie. Jak do żony – dwa, trzy razy w tygodniu. Próbowałam uciec z domu, ale on zawsze mnie odnalazł. Kiedy widział, że nie jest w stanie
mnie zatrzymać, wyjmował klamki z drzwi. Więził mnie w pokoju. Jak niewolnicę. Przez kilka dni nie dawał mi nawet jedzenia. Mama współczuła mi, ale nie mogła nic zrobić. Ojciec był silniejszy – fizycznie i psychicznie. Miał nad nami całkowitą władzę.

Kilka tygodni po tym, jak zgwałcił mne po raz pierwszy, zaszłam w ciążę. Ojciec nawet się tym nie przejął. – Taka jest kolej rzeczy – powiedział. Dalej mnie bił i gwałcił. Nie zważał na to, że noszę pod sercem jego dzieko. Byłam przerażona. Miałam mieszane uczucia wobec tego maleństwa. Ojciec wraz z mamą postanowili, że muszę je urodzić. Nie było mowy o aborcji. Kiedy przyszedł czas porodu, ojciec zawiózł mnie do szpitala we Wrocławiu. Cały czas był przy mnie. Nie miałam możliwości, by komuś powiedzieć, czyje to dziecko. Zaraz po porodzie zmusił mnie, bym zostawiła dzidziusia w szpitalu. Kiedy wróciliśmy do domu, horror znów się zaczął. Ojciec przychodził do mojego pokoju. Kilka razy w tygodniu. To było jak zły sen. Powtarzał ciągle, że jestem k..., dlatego zasługuję na to, co mi robi. Tak się czułam – jak niepotrzebny nikomu kawałek szmaty...

Kiedyś wzięłam jakieś tabletki. Chciałam się otruć. Połknęłam całą garść, ale niestety za mało. Odratowali mnie. Dwa lata temu ojciec oznajmił, że przeprowadzamy się w jego rodzinne strony, na Podlasie. Wychował się w Rzewuszkach pod Sarnakami. Ale zamieszkaliśmy w zniszczonym, drewnianym domu na obrzeżach Grodziska pod Siemiatyczami. Unikaliśmy kontaktu z miejscowymi. Ja dlatego, że się wstydziłam, a mama i brat, bo bali się ojca. Utrzymywaliśmy się z pomocy opieki społecznej – 60 złotych miesięcznie. Tutaj poznałam chłopaka. Myślałam, że dzięki jego pomocy skończy się to piekło. Zwierzyłam mu się ze wszystkiego. Wydawało mi się, że mnie rozumie. Okazało, że nie...

Kiedy ojciec dowiedział się, że spotykam się z chłopakiem, wywiózł mnie do Belgii. Znowu mnie gwałcił, bił i głodził. Mówił, że muszę mu w naturze płacić za jedzenie. Po kilku dniach udało mi skontaktować się z Polakami mieszkającymi w Belgii. Pomogli mi uciec. Przyjechałam do swojego chłopaka do Mierzynówki. Ojciec przyjechał za mną kilka dni później. Z siekierą w dłoni wszedł do izby. Chwycił mnie mocno za rękę i bez słowa zabrał do domu. Mój chłopak nie pisnął nawet słówkiem. Nigdy więcej nie skontaktował się ze mną. W 2007 roku znowu zaszłam z ojcem w ciążę.

Urodziłam chłopca w szpitalu w Siemiatyczach. Ojciec nie opuszczał mnie na krok. Znów kazał mi porzucić dziecko w szpitalu. Zastanawiałam się, czy chcę kiedyś odzyskać dzieci, które spłodził mi ojciec. Doszłam do wniosku, że nie. To nie są moje dzieci... Po sześciu latach w końcu coś we mnie pękło. We wtorek, tydzień temu, razem z mamą poszłyśmy na komendę w Siemiatyczach. Przez kilka godzin składałyśmy zeznania. Kiedy ojciec się dowiedział, próbował uciec za granicę. Bałam się, że jeśli policjanci go nie złapią, to moje piekło nigdy się nie skończy. Ale go dopadli. Na szczęście. Kiedy zobaczyłam, jak wyprowadzają go w
kajdankach, odetchnęłam z ulgą. Mam nadzieję, że nigdy więcej go nie zobaczę. Ale wiem, że po tym koszmarze już nigdy nie będę mogła żyć normalnie. Tak, jak inni...
[Wysłuchała Agnieszka Sakowicz]